Wow. Ten album obchodzi w tym roku swoje dziesięciolecie. Co więcej, został wydany dokładnie w dniu moich 25. urodzin! "Litourgiya" Batushki to nowoczesny klasyk black i doom metalu. Myślę, że (prawie) wszyscy wiedzą, o co chodzi, gdy pada nazwa tego zespołu. Dlatego nie zamierzam rozwodzić się nad historią projektu.
W skrócie: Krzysztof Drabikowski postanowił poeksperymentować i połączyć prawosławne chóry z black metalem. Teoretycznie brzmi to jak absolutne bluźnierstwo, ale w praktyce wszystko świetnie się komponuje, bo chóry prawosławne mają w sobie coś metalowego. "Batushka" bardzo szybko zyskała popularność i była na ustach wszystkich. Wtedy nie znałem nikogo, kto nigdy by o tym projekcie nie słyszał. W 2018 roku doszło jednak do konfliktu między multiinstrumentalistą Drabikowskim a wokalistą Bartłomiejem Krysiukiem. Yada yada yada... summa summarum: od tego momentu istniały (albo już nie?) dwie "Batushki". Przez pewien czas metalowy internet nabijał się z tej sytuacji, tworzącparodie. Moją ulubioną była "BatUWUshka" z fenomenalnym coverem piosenki tytułowej anime "Neon Genesis Evangelion". Update: Krysiuk przegrał w sądzie i jego projekt nazywa się teraz Patriarkh.
Wracając do tematu – "Litourgiya" to rewelacyjna mieszanka ekstremalnego, powolnego, doomowego black metalu i prawosławnych chórów. Na pierwszy rzut oka teksty są niezrozumiałe. Ale po dokładniejszym przyjrzeniu się im, np. na genius.com, wszystko staje się jasne. To zwyczajne, bogobojne modlitwy używane w prawosławnych cerkwiach – błagania o ratunek dla świata i ludzkości, wiarę w Boga, cierpienie duszy po śmierci itp. Batushka nie jest jednak zespołem chrześcijańskim – ani katolickim, ani prawosławnym. "Litourgiya" to po prostu mistrzowska prowokacja. Tak dobra, że w Białorusi i Rosji wywołała protesty i groźby śmierci, gdy zespół planował tam koncerty.
Nie mam pojęcia, w jaki sposób Drabikowski i Krysiuk nauczyli się tekstów po staro-cerkiewno-słowiańsku. Podejrzewam, że posłużyli się transliteracją. Krysiuk ma niesamowity głos – w połączeniu z tekstami i jego intonacją nie słychać, że nie jest wschodnim Słowianinem, Ukraińcem czy Rosjaninem. Doskonale znam akcent Polaków mówiących po rosyjsku i na odwrót – tutaj tego nie słyszę. Elegancko! Równie elegancka jest instrumentacja Drabikowskiego. Uwielbiam tę ciężką, hipnotyzującą ścieżkę dźwiękową, która wywołuje we mnie dziwne, ale dobre, wręcz mistyczne uczucia.
9/10 butelek zwrotnych
Piosenki, które warto posłuchać: Litourgiya III: Predmudrost', Litourgiya IV: Milost', Litourgiya I: Oczyszczenie
Keine Kommentare:
Kommentar veröffentlichen