Montag, 10. Februar 2025

Album tygodnia#620: Wilczyca - Magija (2023)

Pamiętam to, jakby to było wczoraj. Siedziałem w internecie (jak zawsze) i słuchałem muzyki (jak zawsze) na YouTube, kiedy niespodziewanie na liście polecanych pojawił się album Magija zespołu Wilczyca. Zobaczyłem okładkę tej płyty i natychmiast skojarzyłem ją z memem o złej jakości miedzi, który półtora roku temu krążył w anglojęzycznym internecie. Ten gość po prawej stronie nosi maskę podobną do Ea-Nasira, a ten po lewej siedzi na koniu. W sumie ta okładka wygląda absolutnie kretyńsko i jest całkiem, jak to się mówi po angielsku, meme-worthy. Ale jestem tolerancyjnym człowiekiem i nie oceniam książek ani płyt po okładce, you know? Anyways, o co chodzi?


Magija
to już czwarta płyta tego black metalowego duetu, o którym do tej pory nie miałem pojęcia. Kiedy słyszę albo czytam słowa Black Metal i duet, to najpierw przychodzi mi do głowy Darkthrone, a potem minimalizm i underground. W sumie Wilczyca jest całkiem minimalistycznym zespołem – jeśli chodzi o długość albumu. Płyta trwa zaledwie 34 minuty. Z ośmiu utworów tylko trzy przekraczają pięć minut.

Jeśli chodzi o muzykę – już dawno nie słyszałem black metalu, który byłby jednocześnie agresywny, uspokajający, znajomy i wymagający. Uwielbiam te ambientowe intro, interludium i outro. To ostatnie nazywa się Igne Natura Renovatur Integra i przypomina mi Marsz Imperialny z Gwiezdnych Wojen. Wokalista Nidhogg przekonuje mnie swoimi szeptami i skrzekami – można powiedzieć, że taki wokal brzmi bardziej „ohydnie” albo „okropnie” niż jakikolwiek growling kapel death metalowych. Chociaż niektóre słowa są zrozumiałe, nie rozumiem całych tekstów piosenek. W ten sposób Wilczyca mistyfikuje się jak jakiś fantom.

Zajebiste blast beaty i instrumentacja. Na koniec muszę powiedzieć: cholera, uwielbiam ten album i w ciągu dwóch tygodni słuchałem go minimum piętnaście razy.


9/10 butelek zwrotnych
Kawałki które warto posłuchać: Tetragrammaton, Magija, Przyzywam



Keine Kommentare:

Kommentar veröffentlichen